X
XLinkedinWhatsAppTelegramTelegram
0
Czytaj ten artykuł w:

Co czeka polską hodowlę i produkcje trzody chlewnej?

Zagłębiamy się w to, dlaczego pogłowie trzody chlewnej w Polsce od lat spada i zastanawiamy się, czy istnieje jakakolwiek szansa na jego odbudowę.

Od wielu lat, produkcja wieprzowiny w Polsce boryka się z wieloma problemami, które determinują jej obecny kształt. Od początku lat 2000 pogłowie systematycznie spada. Należy się zastanowić poważnie nad tym, co było tego podstawą, jak możemy temu przeciwdziałać, a przede wszystkim czy jest szansa na odbudowę pogłowia loch w kraju - o sile produkcji świń w danym kraju świadczy to, ile potrafi samo wyprodukować prosiąt do tuczu uniezależniając się od dostawców zewnętrznych.

Wróćmy do roku 2004, kiedy Polska wchodziła do UE i gdzie byliśmy pewni tego, że nasza produkcja wieprzowiny będzie bezkonkurencyjna pod względem jakości w porównaniu do krajów starej UE, gdzie przeważał model wielkokomercyjny (poza Włochami)…no właśnie…to był nasz pierwszy błąd, uznaliśmy że nasze mięso od zwierząt hodowanych w sposób nieprzemysłowy wybroni się swą jakością. Tak niestety nie było, bo zalała nas taniej wyprodukowana żywność, a obywatele szybko przyzwyczaili się do konkurencyjnych, tańszych produktów… Ponadto polityka wielu sieci handlowych stawiała głównie nacisk na „dużo i tanio”…powodowało to kolejne obniżki cen skupu i coraz większe wymagania co do produkcji pasz, jak i samej wieprzowiny. To zniechęcało kolejnych rolników by trwać przy hodowli, która stała się niepewna finansowo.

Ogólne pogłowie trzody chlewnej w polsce w latach 2004-2023 w tysiącach sztuk. (Główny Urząd Statystyczny.)
Ogólne pogłowie trzody chlewnej w polsce w latach 2004-2023 w tysiącach sztuk. (Główny Urząd Statystyczny.)
Liczba loch w polsce w latach 2004-2023 w tysiącach sztuk.
Liczba loch w polsce w latach 2004-2023 w tysiącach sztuk.

Jak widać, pierwsze spadki w pogłowiu ogólnym i liczbie loch rozpoczęły się w 2007 roku i ten trend się nadal utrzymuje. Ostatni drastyczny spadek pogłowia świń w Polsce możemy obserwować od roku 2020, kiedy ogłoszono pandemię Covid-19, przyczyniającą się do zaburzeń handlowych i mniejszej konsumpcji mięsa poprzez zamrożenie działu Ho-Re-Ca. Pomimo optymistycznych nastrojów w Polsce na początku 2022 produkcja wieprzowiny w kraju nie podniosła się, czego przyczyną była inwazja Rosji na Ukrainę, powodująca drastyczny wzrost cen komponentów paszowych. Sytuacja ta wpłynęła szczególnie na ilość loch w kraju. W porównaniu do roku 2004 spadła o blisko 70%! W tym samym czasie ogólne pogłowie świń spadło o niecałe 50%. Co mówią nam te dane? – rolnicy w Polsce rezygnowali z utrzymywania loch na rzecz tuczenia prosiąt z importu. Ważnym ogniwem w tym modelu jest warchlak przywieziony z Danii, co nie jest bez znaczenia dla dalszej części artykułu.

Skoro wiemy, jak obecnie wygląda sytuacja pogłowia, to może należy zastanowić się co było przyczyną tego, że rolnicy nie decydują się na stawianie chlewni na produkcję warchlaka? Pierwszy to przepisy, które utrudniają uzyskanie pozwolenia na budowę obiektów inwentarskich. Często od momentu wystąpienia o uzyskanie warunków zabudowy do otrzymania pozwolenia na budowę mija 5 i więcej lat! W tym czasie na rynku może wiele się zmienić, poczynając od planu rozwoju gospodarstwa jakie obiera inwestor, poprzez koszty budowy takiego obiektu, kończąc na warunkach dobrostanowych w jakich nowy obiekt winien powstać. Kolejny ogranicznik to ASF, który niedawno przechodził w Polsce swój „jubileusz” dziesięciolecia wykrycia na terenie kraju. Niestety ale pomimo ogromnych środków i pracy, jaką włożyli lekarze weterynarii i rolnicy, wirus wciąż się rozprzestrzenia uniemożliwiając spokojne planowanie produkcji. Obecność choroby blokuje nam możliwości eksportowe na wiele rynków trzecich, co uniemożliwia dywersyfikację dochodów uzyskiwanych przez zakłady mięsne. Kolejnym czynnikiem hamującym postęp branży i jej odbudowę, jest czynnik społeczny. Obecnie w mediach przeważają głosy, które w standardowych okolicznościach stanowiłyby mniejszość. Próbują bezpośrednio sforsować propozycje regulacji mające na celu ograniczenie hodowli zwierząt w Unii Europejskiej, włącznie z Polską. Ich działania, choć zorganizowane, ukazują rolnictwo głównie jako przyczynę złych praktyk, co jest atrakcyjne dla mediów, poszukujących sensacji i trudnych do odparcia ataków.

Skoro wiemy co jest przyczyną trudności branży, to należy zastanowić się nad tym, jak temu przeciwdziałać, jak wykorzystać potencjał obszarowy i ludzki do tego, aby pogłowie świń przestało spadać, a zaczęło stopniowo wzrastać. W dalszej części artykułu przedstawię mój punkt widzenia na tą sprawę i jak należy się do tego zabrać.

Po pierwsze, musimy zmienić przepisy związane pozwoleniami na budowę. Dla obiektów o wielkości rzędu 150-250 DJP, które będą prowadzone przez gospodarstwa rodzinne należy tą ścieżkę maksymalnie ułatwić. Poza odpowiednimi przepisami (np. podniesienie progu, od którego wymagane będzie sporządzanie raportu środowiskowego) konieczne jest edukowanie społeczeństwa. Zarówno ogół społeczeństwa, jak i aktywiści ekologiczni muszą zrozumieć, że eliminując produkcję zwierzęcą w gospodarstwach rodzinnych, będzie ona przejęta przez korporacje, dla których poszczególne zwierzę będzie tylko i wyłącznie pozycją w tabeli zysków i strat. Jeśli pozwolimy na rozbudowę, budowę obiektów na produkcje prosiąt wielkości 150-300 loch, to pozwolimy na rozwój gospodarstw rodzinnych. Dlaczego takie wielkości? Bo pozwalają wytworzyć odpowiedniej wielkości partie zwierząt, równocześnie umożliwiając, by zwierzętami zajmowali się właściciele, a nie pracownicy, którzy przede wszystkim musza realizować politykę firm.

Powstaje tutaj pytanie, dlaczego mielibyśmy stawiać na produkcje prosiąt, skoro tyle importujemy – przecież dotychczas nam to wystarczało… odpowiedź jest prosta – zmienia się sytuacja na rynku wieprzowym. Sama Dania kieruje się w stronę zamykania cykli. Danish Crown, który jest tam największym przedsiębiorstwem zajmującym się ubojem i przetwórstwem mięsa wieprzowego nakłania rolników do zaprzestania sprzedawania prosiąt na rzecz zamykania cykli i odstawiania do ich zakładów tuczników, w zamian za dodatkowe udziały w zyskach firmy. Ma to na celu zapewnić dostawę surowca oraz związać trwale zakład z rolnikami – przykład godny naśladowania. Skoro rolnicy duńscy są nakłaniani do porzucenia handlu prosiakiem, powstaje luka, którą należy zapełnić, aby wykorzystać miejsca tuczowe, obecne w Polsce – i dlatego należy stawiać na rozwój produkcji prosiąt.

Kolejny aspekt to ASF. W tym wypadku konieczny jest przegląd prawodawstwa. Po 10 latach istnienia tej choroby na terenie kraju już można śmiało wywnioskować, które przepisy są konieczne, a które tworzą tylko niepotrzebną biurokrację utrudniającą życie hodowcom. Ponadto należy uskutecznić te działania, które dają pozytywny efekt w zwalczaniu i przeciwdziałaniu ASF, np. wyszukiwanie padliny i chorych zwierząt, stanowiących rezerwuar wirusa w przyrodzie, za pomocą psów tropiących do tego przeszkolonych. Jeśli uda się ograniczyć ASF, jest duża szansa na rozpoczęcie rozmów handlowych z państwami trzecimi nt. handlu mięsem i jego przetworami pochodzącymi z Polski. Będzie to niezwykle ważne dla zakładów mięsnych i całej branży.

Następny ważny punkt to edukacja społeczeństwa, że produkcja wieprzowiny w kraju to produkcja bezpieczna, produkty są zdrowe, a zwierzęta mają zapewnione wysokie standardy dobrostanu, gwarantujące im zdrowie i komfort. Bardzo ważny jest handel zagraniczny, jednakże siłą danego sektora jest to, ile jest w stanie wykorzystać go w kraju. Istotne jest także utworzenie struktur branżowych, które będą przeciwdziałać fałszywym wyobrażeniom na temat hodowli świń, zapobiegając bezkarnym atakom i oskarżeniom wobec rolników. Należy uświadamiać, że jeśli zlikwiduje się produkcję zwierzęcą w mniejszych rodzinnych gospodarstwach, to zastąpią ich duże koncerny, takie jak w np. w Chinach.

Polska potrzebuje programu odbudowy pogłowia trzody chlewnej. Dotychczasowe programy opierały się głównie na finansowaniu, co nie rozwiązywało problemów branży. Efektem tego były kolejne fiaska naborów na dofinansowania. Obecnie wraz z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi współpracuje grupa związków branżowych i hodowców, których celem jest rozwiązanie barier i stworzenie realnej strategii rozwoju na najbliższe 10 lat. Wśród punktów, które trzeba zrealizować są też programy dofinansowania, jednakże nie są one celem nadrzędnym. Programy pomocowe, jaka sama nazwa wskazuje, mają wspomóc rozwój, a nie być panaceum na problemy trapiące branże. Po pierwsze musimy zlikwidować bariery, by później móc poprzez dofinansowanie dać przysłowiową wędkę, by rolnik sam mógł uzyskiwać korzyści pochodzących z hodowli i chowu trzody chlewnej, a państwo czerpać profity z podatków oraz bogacenia się obywateli.

Komentarze do artykułu

To miejsce jest przeznaczone do dyskusji między użytkownikami pig333.com a nie do zadawania pytań autorom artykułów
Skomentuj

Dostęp tylko dla użytkowników portalu 3trzy3. Zaloguj się aby dodać komentarz.

Nie jesteś subskrybentem tej zawartości Najnowsze wiadomości z branży

Newsletter o trzodzie na Twoim mailu

Zaloguj się i zapisz do subskrypcji

Powiązane artykuły

Nie jesteś subskrybentem tej zawartości 3trzy3 w 3 minuty

Cotygodniowy newsletter podsumowujący najnowsze informacje z 3trzy3.pl

Zaloguj się i zapisz do subskrypcji